~Co nowego w nexcie? Pewnie wiedzieć chcecie? Tu macie taką małą zapowiedź!

Na razie w przygotowaniu!

To wszystko już w kolejnym rozdziale

~~ Crystal ~~

A to w nadchodzących rozdziałach!

Ally zabije człowieka!
Austin dozna szoku pod koniec 2 sezonu!
Kris uwodzi i pójdzie do łóżka z Carlosem!
Jess spowoduje straszny wypadek!
Córka Ally i Austina niekoniecznie zostanie uwolniona!
W którymś rozdziale dużą rolę odegra wilk!
Niektóre wątki bohaterów będą miały na prawdę mroczną przeszłość!

~~Crystal~~


wtorek, 25 lutego 2014

Odkrycie&Ból nad bólem

Odkrycie&Ból nad bólem
-Wydaje mi się, że list ten znajduje się w miejscu, gdzie pierwszy raz spotkaliście Jessie.-wybełkotałam dosyć nietypową, ale jak dla nich chyba sensowną historię.
-Załóżmy, że to prawda.-oznajmiła Trish.-Jedziemy?-zapytała podejrzliwie.
-Czego masz taką nieufną minę?-zauważyłam.
-Szczerze, to bym jej nie ufała, nawet w połowie, jednak jeśli ty Ally jesteś co do tego, aż tak święcie przekonana, to ja też.
-Dobra, koniec tej paplaniny.-wtrącił się Austin.-Wsiadajcie do samochodu i ruszamy do szkoły.
-Ok.-odpowiedziałyśmy jednocześnie i wykonałyśmy dalsze polecenie.
Jechaliśmy dosyć szybko. Każdy budynek, każde drzewo i każdą osobę mijaliśmy z niewiarygodną szybkością. Po chwili byliśmy na miejscu. Szkoła była otwarta, ponieważ jak to zwykle sprzątaczki jeszcze ją sprzątały. Niezauważeni weszliśmy do środka i udaliśmy się do szafki, która należała do Jessie.
-No dobra. Jak ma kod?-zapytałam. Po jakimś czasie czarnowłosa oznajmiła:
-Przypomniało mi się.-powiedziała i zaczęła wykręcać prawidłowy szyfr. Otworzyła szafkę. W środku jak się okazało była koperta. Biała z czerwoną wstążką. Pachniała tytoniem, co oznaczało, że wcześniej nie przebywała w zbyt przyjaznym miejscu. Wyszliśmy z budynku i otworzyliśmy kopertę. Napisane tam było to:

                                                    Ally, Austin, Trish i św. p. Dez!
                                                Chciałabym was poprosić o pomoc.
                                  Trudno było mi się do tego przyznać w otwarte oczy.
                                     Wiem, jestem tchórzem, ale nic na to nie poradzę.
       Wiedzcie, że wszystkie moje wybryki były zaplanowane, a ja miałam za zadanie je wykonywać.
    Byłam do tego zmuszana. Moim pracodawcą był Live-rop - człowiek okrutny i bezwzględny, który
               z niewiadomych przyczyn nie cierpiał ludzi, a was niestety wybrał sobie na ofiary.
                                   Nie chciałam tego robić, ale oni mieli na mnie haczyk. 
                                         Bardzo was przepraszam, ale cóż ja mogłam. 
                                                               Powiedzcie mi? 
                                           Jeśli dalej was to nie przekonało, to trudno. 
                                          Teraz najważniejsze jest to, by ten człowiek 
                                                        zapłacił za swoje czyny. 
                            Możecie to zgłosić na policję, tylko proszę nie wydajcie mnie. 
                                               Pomóżcie mi się z tond wydostać. 
                                                          Muszę już kończyć. 
                                    Jeśli się na to zgodzicie, to udajcie się w to miejsce:
                Thyssen Boeing 304, Hamilton - tam właśnie znajduje się w tej chwili Live-rop. 
                                                Idźcie do sklepu i pytajcie o mnie. 
                                                 Reszty dowiecie się na miejscu. 
                                                 Na koniec ostatnia wiadomość.
        Mam nadzieję, że jesteście razem, inaczej można by było podejrzewać, że coś wam się stanie. 
                         Broń borze nie zostawiajcie malej samej i pamiętajcie: liczę na was.
                                                                          J.

Ostatnie słowa mocno nas przeraziły.
-Austin szybko dzwoń do tej opiekunki!-spanikowałam.-Dzwoń!-krzyknęłam. Blondyn szybko wykręcił dany numer. Włączył na głośno mówiący i zaczął zadawać pytania:
-Halo! Tu Austin!-z telefonu słychać było płacz dziecka, co bardzo nas ucieszyło, a mnie zrobiło się lżej na sercu.
-Słucham.-odpowiedziała uprzejmym i spokojnym tonem.
-A nic, tylko martwiliśmy się o naszą córeczkę Louise. Czy wszystko dobrze? Czy nic się nie dzieje? Mam prośbę, czy może pani przyjechać z Lulą pod ten adres?- w tej chwili podawał nasze położenie.
-Oczywiście, że mogę, a co do nas. Nie ma żadnych problemów, po za małą, która ciągle płacze. Za moment wyjeżdżamy i u was będziemy. Dowiedzenia.-rozłączyła się.
-Słyszałaś Ally. Nic się nie dzieje. Niepotrzebnie się martwiliśmy.-powiedział i mocno mnie przytulił.
-Dzięki.-odpowiedziałam, a po chwili do naszego uścisku dołączyła stojąca na boku Trish. Usiedliśmy na najbliższej ławce, pochłonięci rozmową, w czekaniu na przyjazd wcześniej zapowiedzianych osób.
*Oczami narratora*
Grupa przyjaciół siedziała w oczekiwaniu. Po ich myślach krążyły myśli niespodziewane, jednak żadne nie były tak straszne, jak ta, która miała za chwilę się wydarzyć. Opiekunka właśnie pakowała ostatnią walizkę, gdy nagle w domu zabrzmiał dzwonek. Niczego niespodziewająca się kobieta otworzyła szeroko drzwi i na tym skończyła się jej rola w tym opowiadaniu. Nic nie dodając osoba, która stała u ich progu pociągnęła za spust i zastrzeliła kobietę. Powolnym krokiem udała się w stronę łóżeczka z dzieckiem, wyjęła je i zabrała ze sobą. Ubrana była na czarno, więc nikt nie wiedział kim ona była. Postać ta po chwili weszła do czarnego samochodu, po czym razem z dzieckiem odjechała z piskiem opon. Zdążyła jeszcze w tym czasie wysłać sms do naszych bohaterów.
*Oczami Austina*
Siedzieliśmy na ławce, nie wiedząc nawet co w tej chwili rozegrało się w naszym domu. Po chwili usłyszałem dźwięk mojej komórki. Odszedłem na bok i przeczytałem po cichu wiadomość, ponieważ nie chciałem na razie psuć nastroju moim kompankom. Wiadomość ta niezmiernie mnie przestraszyła. Opadłam na kolanach na ziemię i pogrążyłem się w żalu sam do siebie.
*Oczami Ally*
Gawędziłam z Trish, gdy nagle zobaczyłam leżącego blondyna. Przerażona razem z czarnowłosą podeszłam do chłopaka.
-Austin, coś się stało.-nic nie odpowiedział.
-Mów, nie zamartwiaj nas.-powiedziała Trish. Nic nie odpowiadając dał nam do ręki telefon, na którym były napisane te słowa.
"Wiecie jak czują się osoby zranione i pognębiane. Tak samo jak te bez serca i skrupułów. Nie będę nic ukrywać. Wasza córka jest teraz moja, a wy nigdy już jej nie zobaczycie" - Live-rop

****************************************

Mam nowy superowy i tragiczny dramat. Wczoraj dostałam olśnienia i wymyśliłam prawdziwie straszną dalszą część tego odpowiadania. Powiem tylko, że już niedługo nastąpi koniec drugiego sezonu na tym blogu, a skończy się on zaskakująco i jestem pewna, że będziecie chcieli kolejną część. Ostrzegam was, że jeśli będziecie pewni, nawet w 100 %, że nic się złego już nie wydarzy w tym ostatnim poście, to będę musiała was zaskoczyć, ale u mnie akcja toczy się do samego końca.

A teraz coś do waszych komentarzy. Jeśli nie pojawi się tu ich kilka, bądź kilkanaście, to kolejnego rozdziału nie dodam tak szybko, a nad trzecim sezonem się zastanowię.

~~Crystal~~

piątek, 21 lutego 2014

Podjęcie walki&Ciekawe rozwiązanie

Podjęcie walki&Ciekawe rozwiązanie
-Ally!-krzyknął brązowooki.-Martwiliśmy się o ciebie. Co ty tutaj robisz i dlaczego uciekłaś.-wymówił na jednym tchu.
-To nie jest teraz najważniejsze.-odpowiedziałam z uśmieszkiem na ustach.
-Ty się jeszcze śmiejesz.-wtrąciła się Trish.-My tam się zamartwiamy, nie wiemy co robić, co się z tobą dzieje, a ty tak jak gdyby nigdy nic tak po prostu wyjeżdżasz bez uprzedzenia i udajesz się do Jessie. Jak ty możesz w ogóle na nią spojrzeć, a tym bardziej porozmawiać, po tym wszystkim co nam zrobiła. Nie dość już się wycierpieliśmy?-zapytała.
-Słuchajcie.-powiedziałam poważnie.-Ja nie wierzę w przestępczość rudowłosej.
-Co!-wykrzyknęli jednocześnie.
-Nie co, tylko dlaczego. Przyznała mi się, że była zmuszana.
-A ty tak po prostu jej uwierzyłaś.-zauważył Austin.
-Nie, ale mam nadzieję, że list, który musimy znaleźć wszystko nam wyjaśni.
-O czym ty mówisz?-zapytała Trish.
-Aha! Bo wy nic nie wiecie. Usiądźcie, zaraz wszystko wam wyjaśnię.-po tych słowach usiedli, a ja zaczęłam im opowiadać to wszystko, co usłyszałam ze słów rudowłosej.-I co wy na to?-zapytałam.-Myślę, że przynajmniej powinniśmy spróbować. W końcu nie mamy nic do stracenia.
-A co jeśli ona nas wrabia.-powiedział Austin.
-Właśnie. Po za tym nie zapominaj Ally, że ty i Austin macie dziecko. Nie wiem, czy ryzyko nie jest na tyle duże, by rozmyślić się od tej całej decyzji, ale rób jak uważasz.-zakończyła Trish i kiwnęła twierdząco głową. W każdym razie ja w to wchodzę. Chcę albo raczej muszę poznać tę całą tajemnicę. Po za tym już ją trochę poznałam i mam nadzieję, że Dez nie zginął z jej ręki.
-Dzieckiem się nie przejmuj.-odpowiedziałam.-Jest przecież opiekunka, a jak tylko wrócimy, to się zajmiemy Lulą, prawda. Austin tak dałeś jej na imię, jak to już wcześniej uzgodniliśmy?-zapytałam.
-Oczywiście.-odpowiedział.
-A ty co na to?-zapytała Trish.
-Skoro Ally w to wchodzi, to ja też. Nie mogę jej opuścić, zwłaszcza, że jest ogromne ryzyko, co do jej życia. Mam tylko nadzieję, że uda nam się rozwikłać te zagadkę i szybko sprawa się wyjaśni.
-Ja tak sama.-oznajmiłam.-Dobra, a teraz co z tą zagadką. Przypomnijmy sobie ją raz jeszcze:
                  Leży, lecz chodzi,
                Płacze, lecz zwodzi,
                  Cierpi, lecz nęka,
                 Straszy, lecz pęka,
                   Syczy, nie pali,
                        Boli i rani
-Trochę jak dla mnie to zbyt skomplikowane.-wydusiła Trish. Po jej słowach nastała długa cisza. Każdy z nas w myślach próbował ułożyć to sobie w całość. Trwało to trochę czasu, a nam nadal nic nie przychodziło do głowy.
-Może odpowiedzią jest uczucie.-przerwał dotychczas nie odzywający się Austin.
-Uczucie mówisz, zobaczmy.-powiedziałam.-Leży, ale czy uczucie może leżeć?-zapytałam.
-No na przykład między małżeństwem.-odpowiedziała Trsih.
-No dobra, trzymajmy się tej kwestii. Co dalej? Czy uczucie może płakać?-ponownie zadałam kolejne pytanie.
-Może to jakaś cecha tych uczuć.-oznajmił Austin.
-Ok, nie będę tego kwestionować. Strasz, czy ono straszy?-zapytałam.
-Na swój sposób chyba może być straszne, kto wie. Powiedzmy, że czułaś coś do kogoś, kogo już z nami nie ma. To przecież jest straszne.-powiedziała Trish.
-Straszne uczucie, co nie pali, lecz boli i rani. Troszkę ma to sens, ale jak mamy znaleźć uczucie. Tak na zdrowy rozum pomyślmy, co Jessie miała na myśli wypowiadając przez te słowa uczucie.-powiedziałam i popadłam w głębokie szukanie.
-Może miała na myśli nas i naszą przyjaźń.-powiedział Austin.
-Wiesz, że możesz mieć rację, poczekajcie. Powtórzę to sobie jeszcze raz, ale tym razem odpowiedzią będzie uczucie i przyjaźń panująca między nami:
                  Leży, lecz chodzi, dodaje - przyjaźń nie zwodzi
                Płacze, lecz zwodzi,
                  Cierpi, lecz nęka, dodaje - straszyła i pęka
                 Straszy, lecz pęka,
                   Syczy, nie pali,  dodaje - ta przyjaźń nas zrani
                        Boli i rani
Wypowiedziałam jeszcze raz tę zagadkę, a moi przyjaciele się ucieszyli.
-Austin miałeś rację, chodziło o przyjaźń.-powiedziałam szczęśliwa i przytuliłam blondyna.
-Tylko Jessie mówiła o jakimś liście, a gdzie my niby mam go szukać, skoro rozwiązanie to przyjaźń?
Po krótkiej chwili wpadłam na najsensowniejszą dzisiaj odpowiedź...

****************************************

Ale zagmatwana wyszła ta zagadka. Na sam początek przyznam się, że zbytnio nie wiedziałam co mam na pisać. Po kilkunastu minutach i wielu perypetiach wyszła mi taka odpowiedź. Rozdział zbytnio nieciekawy, bo w sumie nic się nie dzieje, ale to dopiero "cisza, przed burzą".

Na koniec proszę o komentarze. Pod poprzednim rozdziałem nie było żadnego. Jeśli się jakieś nie pojawią, to poczekacie trochę dłużej na nowy rozdział.
Pozdro - Crystal



poniedziałek, 17 lutego 2014

Odczucia&Zagadka

-Serio Austin?-zapytała trochę ironicznie.-A co? Nie podoba ci się?-zapytałem.
-Nie tylko... dobra odbiegamy od tematu. Musimy szybko znaleźć Ally. Zadzwoń po jakąś opiekunkę, by zajęła się dziewczynką, a sam szybko zacznij jej szukać.-odpowiedziała.
-Dobra, a co z tobą. Mówiłaś, że chcesz zawieźć coś lub kogoś i przerwałaś.
-A to nic. Zawieźć, to chodziło mi o pogrzeb Deza. W końcu mu się chyba należy.-powiedziała ze łzami w oczach.- Dobra załatwię to później.-pozbierała się.-Teraz musimy szukać Ally. Zadzwoń gdy będziesz miał jakieś nowe informacje. Pa.-zakończyła rozmowę.
Odłożyłem słuchawkę i wykonałem posłusznie polecenie zadane mi przez Trish. Po paru minutach przyjechała opiekunka i już zajęła się dzieckiem. Wziąłem kluczyki, wsiadłem do samochodu i pojechałem szukać Ally.
*Oczami Ally*
Biegłam ile sił w nogach. Nie zbaczałam na nic. Zabolał mnie ten sms i to bardzo, a już najbardziej, że był on od Jessie. Musiałam, naprawdę musiałam się z nią spotkać, ale bez obecności Austina. Jak się dowiedziałam rudowłosa znajdowała się niedaleko stąd w więzieniu. Była ciągle przesłuchiwana. Nie można było z niej nic wyciągnąć. Szybko zatrzymałam taksówkę i ruszyłam w stronę więziennych budynków. Jadąc cały czas rozmyślałam nad tym wszystkim. Zastanawiałam się dlaczego ja tak naprawdę tam jadę? Po co? Przecież jej nienawidzę. Coś mi podpowiadało, że muszę, muszę się zemścić. W końcu to prze zemnie Dez ie żył. Nigdy sobie tego nie wybaczę.-myślałam i dobrze o tym wiedziałam. Dla mnie jednak najważniejsze było to, by nikt, ale to naprawdę nikt z mojej rodziny już nigdy w żadnej takiej sytuacji się nie znalazł, a co najgorsze nie ucierpiał.
*Oczami Trish*
Ciągle próbowałam się dodzwonić do Ally, jednak bez skutku. Miała wyłączony telefon. Nie wiedziałam tylko jaka była jej myśl tej ucieczki. Sama na pewno by nie uciekła. Po pewnej chwili uświadomiłam sobie, że Ally chce zemsty, zemsty na rudowłosej. Jak najszybszym ruchem wysłałam sms Austinowi z tą o to informacją i sama udałam się w stronę celi gdzie znajdowała się rudowłosa. W sumie też mnie ciekawiło ja się potoczą dalsze jej losy. Byłam na nią wściekła. W końcu miałam powód, ale czułam, że gdzieś w głębi serca pozostała choć odrobina dobra, czystej dobroci dziewczyna, która przemyślała swoje zachowanie i m wyrzuty sumienia. Dobrze pamiętałam jej ostatnie słowa ja k mówiła, że nie może, że przeprasza, że musiała. Zaczęłam sobie nawet zdawać sprawę, że była zmuszana do tego, ale po co i dlaczego? Zastanawiałam się też nad tym jaki był jej, a może raczej jej pracodawcy cel działania i co ta osoba chciała przez to osiągnąć. Te i wiele innych myśli krążyło mi teraz po głowie, a ja starałam sobie znaleźć na nie odpowiedź.

Po przeczytaniu sms takie same odczucia i domysły miał Austin. Był w 100 % przekonany, że jest to prawda. Miał jednak tylko nadzieję, że jego ukochana nie zrobi nic głupiego.
*Oczami Ally*
Właśnie dojechałam pod więzienne mury. Weszłam do środka i udałam się na konfrontację z rudą. Po chwili zostałam wpuszczona na salę odwiedzin. Policjanci poprosili mnie o to bym spróbowała, nie werbowała, nie ciągnęła, tylko w czasie tej rozmowy po prostu w dobrym momencie się zapytała o to, co Jessie ma na sumieniu. Usiadłam na krześle, by po chwili ochrona przyprowadziła do mnie Jessie. Zajęła miejsce i zaczęła:
-Ally przepraszam cię. Bardzo cię przepraszam. Zrozum, że byłam do tego zmuszona. Musisz mi uwierzyć.-mówiła drażniącym głosem. Widać było, że miała zdarte struny.
-Nie odpowiem ci teraz na to. Sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Mam tylko nadzieję, a przynajmniej jej cień, że to nie ty zabiłaś Deza. Nawet cię nie znam, i nie wiem czy aby na pewno chcę poznać, więc lepiej mów co masz lubić, ale stąd wychodzę.-mówiłam trochę ironicznie, ale nie miałam ochoty na prawdziwe wyznanie. Było mi jej żal, ale sama sobie na to zasłużyła. Prawdzie mówiąc nie wierzyłam w zło ludzi. Byłam wyrozumiała i cierpliwa, więc chyba tylko dlatego jeszcze nic jej nie zrobiłam.
-Nie ma czasu by opowiadać ci teraz to wszystko.-chciałam mówić lecz jej przerwałam.
-Jak to nie ma? A ty myślisz, że kiedy będzie. Jutro, pojutrze, może za rok. Nie wydaje ci się, że jest to najodpowiedniejsza pora. W końcu im szybciej tym lepiej.
-Czekaj Ally. Nie dałaś mi dokończyć. Wszystkiego się dowiesz. Nawet dzisiaj, ale nie ode mnie.-zaczęłam się trochę nie po koić.- Ja nie mam... odwagi się do tego w cztery oczy przyznać, ale mam tylko nadzieję, że ty mi pomożesz, bo jak nie to już nikt.
-Do czego zmierzasz?
-Napisałam list, w którym jest zawarta cała moja historia. Wiem, że policja nas podsłuchuje, więc żeby tej informacji nie znalazła przed tobą, powiem ci zagadkę, jestem pewna że ją rozwiążesz. Pamiętaj, że wszystko zależy od ciebie.- skończyła i najwyraźniej czekała na moją odpowiedź.
-No dobra, mów.-powiedziałam już z lekki uśmieszkiem na twarzy. Bardzo mnie ciekawiło to, co tak naprawdę Jess skrywa.
-A więc uważaj:
                  Leży, lecz chodzi,
                Płacze, lecz zwodzi,
                  Cierpi, lecz nęka,
                 Straszy, lecz pęka,
                   Syczy, nie pali,
                        Boli i rani

-Mam nadzieję, że zapamiętałaś i odgadniesz. Proszę Ally, pomóż mi!- krzyknęła i dała się odprowadzić do celi.
Siedziałam chwilę zakłopotana, po czym wstałam i udałam się do wyjścia. Powiedziałam policjantom, że słyszeli całą rozmowę, więc chyba nie muszę im nic wyjaśniać oraz to, że nie wiem jakie jest rozwiązanie trochę dziwacznej, lecz jakże ciekawej i zagadkowej zagadki. Wyszłam na zewnątrz i już chciałam dzwonić po taksówkę, lecz w ostatniej chwili zobaczyłam Trish, a tuż za nią Austina. Zdziwił mnie fakt, że się tutaj znajdowali. Jak mnie znaleźli?.-myślałam, ale cieszył mnie fakt, że mnie nie opuślici. Postanowiłam, że już nie będę przed nimi uciekać, tylko razem i wspólnie dojdziemy tutaj prawdy i wyjaśnimy całą tą zwariowaną sytuację

*********************************************
No i powstał. Pisałam go przed chwilą. Mam nadzieję, że się podoba.
Czekam na komki.
Pozdro - Crystal


niedziela, 16 lutego 2014

Przepraszam...

Wybaczcie mi drodzy czytelnicy moich blogów.
Bardzo was przepraszam.
Nie mogłam wchodzić, ponieważ najpierw zrobiłam sobie przerwę, później nie mogłam wchodzić na kompa, a wszystko zakończyło się zapomnieniem hasła i niedostaniem się na bloga.
Próbowałam, próbowałam, ale bez skutku. Przynajmniej do dzisiaj.
Przyznam się, że jestem zapominalska i zapomniałam kilku haseł np: na pocztę, aska no i bloga, więc sama jak widzicie musiałam sobie radzić z przypomnieniem.

Od razu powiem, że nie liczcie na to, że rozdziały będą się teraz pojawiać coraz częściej.
Znalazłam teraz nowe powołania i po prostu nie będę miała czasu.

Dobra kończę, już z tym marudzeniem.
Nie wiem jak to wszystko przyjmiecie, ale ja zrobiłam tyle ile mogłam.
Rozdział pojawi się dzisiaj albo jutro, bo przyznam się, że przez ten czas żadnego nie napisałam.
Wiem, porażka.
Jeszcze raz ogromnie przepraszam.
Mam nadzieję, że przez to nie przestaniecie mnie odwiedzać.

Pozdro - Crystal