~Co nowego w nexcie? Pewnie wiedzieć chcecie? Tu macie taką małą zapowiedź!

Na razie w przygotowaniu!

To wszystko już w kolejnym rozdziale

~~ Crystal ~~

A to w nadchodzących rozdziałach!

Ally zabije człowieka!
Austin dozna szoku pod koniec 2 sezonu!
Kris uwodzi i pójdzie do łóżka z Carlosem!
Jess spowoduje straszny wypadek!
Córka Ally i Austina niekoniecznie zostanie uwolniona!
W którymś rozdziale dużą rolę odegra wilk!
Niektóre wątki bohaterów będą miały na prawdę mroczną przeszłość!

~~Crystal~~


sobota, 29 marca 2014

Dyskusja & Odpoczynek

Dyskusja & Odpoczynek

    ...Coraz gorsze mieliśmy przeczucia. Sytuacja nie była zbytnio przyjemna. Bałam się i to bardzo, ale co robić, i czy na pewno wierzyć czarnowłosej. Mamy uciekać, czy zostać tu w środku. Szczerze, to też wyczuwałam podobne zapachy, ale w moim mózgu tworzyły się inne przedmioty, które moly wykonać tę czynność. Stojąc tak w zamyśleniu, nie ruszaliśmy się. Byliśmy koło drzwi ewakuacyjnych, którymi też weszliśmy, więc w każdym razie mogliśmy opuścić budynek. Nagle zobaczyliśmy dym, a Trish ponownie swoim inteligentnym głosem wyczuła poprzednie czucie.
- Uciekamy! Szybko! - alarmował Austin. Przerażone zaczęłyśmy się potykać, co było dziwne, bo od progu zrobiłyśmy zaledwie parę kroków.
- Drzwi się zacinają! - mówiła coraz bardziej zdezorientowana i rozproszona Trish. Blondyn na jej uwagę zebrał w sobie całe siły, po czym wyważył drzwi. Byliśmy wolni. Moim uszom dało się we znaki odliczanie.
- Szybko! Chowajmy się! - krzyczałam sparaliżowana. Szybkim tempem przemieszczaliśmy się na stopach, po ciężkim betonie w stronę murów. W ostatniej chwili uniknęliśmy śmierci, znikając nad danym ogrodzeniem. Jedyne co dało nam się we znaki, to potworny i zaraźliwie potężny wybuch, pożar - wszystko w jednym - zamęt, a na końcu już tylko ciemność w oczach.

*Oczami Jessie*

    Znajdowałam się w tej chwili w taksówce. Moim celem była ulica Stravtoght. Po co tam jechałam? Dobre pytanie. Sama zbytnio nie widziałam żadnej sensownej odpowiedzi na to pytanie. Wybieram się tam tylko z tego powodu, że niedaleko właśnie tego miejsca spoczywała osoba o imieniu (nie mogę na razie zdradzać, więc podam inicjał) "W". Człowiek ten miał ważny udział w naszej akcji, udanej oczywiście. Jego zadanie było proste, coś kontrolował, ale mniejsza z tym.
    Tak to sobie dyskutując z moją podświadomością dotarłam na miejsce. Krajobraz był nijaki. Nie wiadomo czym tutejsi ludzie w ogóle się zajmowali, gdy wracali z pracy. Nuda, nuda i nuda, czy może być coś gorszego? Jak by tego było mało, to jeszcze zaczęło czymś jechać. Masakra! Co to za miejscówka, zdechła, czy co. Otrząsając się jeszcze z mozolnego i natrętnego zapachu, wróciłam do ćwiczenia.
- "W", to ja Jess! - krzyknęłam w otchłań. - Wyłaś! Wiem, że tam jesteś. Po za tym chyba masz jakiś problem, a bez nas go nie rozwiążesz, więc lepiej rusz te swoje cztery litery i pokaż ten swój zakuty łeb.
- Już idę! - chlapnął okropnym głosem.
- Kris już do ciebie dzwoniła? - zapytałam się wysokiego mężczyzny.
- Ta. - odparł bez namysłu.
- Muszę cię zmartwić, ale budynek, w którym mieli ponieść klęskę ci frajerzy, chyba nic nie zdziałał. Co to ma być! Miałeś wszystko dopiąć na ostatni guzik, by nic nie wymknęło ci się z pod-kontroli, a tu proszę. Odliczanie za późno włączone. Czas, który mieli na ucieczkę w ogóle się nie powinien pojawić, a oni mieli go aż za dużo. - mówiłam rozzłoszczona.- W dodatku jak kretynie mogłeś po sobie pozostawić zapach "śmierci" - czyli benzyna - , który oni wyczuwali na odległość. Ja sama nie wchodziłam, a tak dał mi się we znaki, że myślałam, jak tu przyjadę, że cię zamorduję. Pewnie głąbie sam nie wiedząc zostawiłeś tam jeszcze jakieś ślady po sobie. Chwila ciszy.
    - Ale to przecież wybuchło, więc ich nie znajdą! - powiedział po namyśle. Co on, głupi, a może myślał, że nie zauważyłam.
- Nie znasz ich, więc nawet nie myśl o takich powikłaniach. Są zdolni do istniejących rzeczy. Skoro przeżyli jako jedyni ze szpitala, w który uderzył potężny i wielki samolot, przeznaczenia, to z całą pewnością znajdą dowody na to, kto to wszystko zaplanował. Jak wpadniesz, to my z tobą! Czaisz bazę. - skończyłam na tym etapie, by nabrać powietrza w płuca. - No dobra. Nie warto informować Live-ropa o takich poczynaniach, bo na pewno one go nie usatysfakcjonują, więc wszem i wobec musimy działać dalej. mam nadzieję, że przynajmniej zawiadomiłeś policję na tym obszarze o tym zdarzeniu. - kiwnął głową twierdząco.- To dobrze, w takim razie czekamy, aż ich zapuszkują. Bierz się dalej do pracy, a ja wracam obserwować sytuację. A i jeszcze jedno. Dlaczego wszyscy mówią do ciebie "W"? - zapytałam z zaciekawieniem. Zawsze wszystko wiedziałam, więc taka drobnostka także nie uniknęła mojej uwagi.
- Powiedzmy, że nie lubię swojego stukniętego imienia. Pseudonimu nie lubię, a po za tym to nie twoja sprawa. Może kiedyś ci powiem. Na razie to tajemnica. Spadam. - odpowiedział kończąc rozmowę i opuścił mnie, pochłaniając się w przemyśleniach oraz chowając się z powrotem w "szopie". Tak właśnie nazwałam to, gdzie znikł.
    Powoli zbliżała się kolejna noc. Wróciłam do auta i pognałam jak szalona przez drogi, by jak najszybciej dostrzec w do celu. Po drodze zatrzymałam się na stacji, by wziąć lekki prysznic i coś przekąsić. Kończąc ostatni kęs zajadanego posiłku moim oczom ukazał się ciekawy komunikat na ścianę, w postaci ogłoszenia.

*Oczami Carla*

    Po chwili dotarliśmy na komisariat. Zmęczeni i głodni zażyliśmy kąpieli, a następnie udaliśmy się do stołówki na małe co nie co.
- Kris, zjesz ze mną. ma kilka spraw z tobą do obgadania.- zapytałem z podniesioną głową.
- Jasne, czemu nie. - odpowiedziała i pospiesznie zajęła miejsce na przeciwko mnie. - Nie chcę być jakoś przemądrzała, ale to, co w tu jecie jest naprawdę obrzydliwe. Jak można to próbować, a co dopiero połykać. - mówiła z obrzydzeniem, na co się zaśmiałem.
- Przyzwyczaisz się. Po za tym nie wybrzydzaj. Myślisz, że łatwo jest przypaść do gustu tak dużej liczbie osób. Kucharki się starają jak mogą, więc nie marudź, a wcinaj. Trzeba nabrać sił, bo dalej jesteśmy w kropce i w ogóle nie przesuwamy się do przodu.
    - Milczę. - uśmiechnęła się wieńcząc rozmowę i zaczynając obiad. Po parunastu minutach skończyliśmy. Zanieśliśmy naczynia do specjalnie przygotowanego na nie miejsca, po czym udaliśmy się do mojego gabinetu. - No i co dalej? - pytała się ciągle Kris. - Mamy jakiś plan, coś na zamyślę, czy czekamy, aż wszystko samo się rozwiążę?
- Wiemy gdzie znajduję się nasz zbiegły. To już bardzo dużo daje. Ale Włochy są wielkie, a nas kilkudziesięciu nawet i tak ich nie przeszuka w całości. Musimy także pamiętać, że nie mamy za dużo czasu. Na razie nigdzie się, daleko, muszę zaznaczyć, nie wybieramy. Poczekamy na informacje od naszej trójki detektywów. Trish mnie prosiła, byśmy im nie przeszkadzali w pracy i nie potrzebnie nie wydzwaniali, więc najprościej na świecie poczekamy. Możesz iść się zdrzemnąć, odpocząć, co tam wolisz. Jak będziemy gdzieś wyruszać, ale dostaniemy jakieś informacje do osobiście ci gwarantuję, że zostaniesz kilkakrotnie powiadomiona. Nie martw się.
- Ok, ale co z tymi "pilnymi", jak to rzekłeś sprawami. - zauważyła i tu mnie miała.
- Nie były takie "pilne", jak to wcześniej myślałem. To nic takiego. Idź odpocznij, a ja tu dalej pogłówkuje w tej sprawie. - powiedziałem już prawie wypraszając gościa z mojej siedziby. Musiała to zauważyć, bo posłusznie wykonała mą prośbę. Zmęczony usiadłem na krześle, a po chwili zobaczyłem mroczki przed oczami.

*Oczami Kris*

    Na razie nie miałam co kombinować, więc oddzwoniłam do rudowłosej, która, jak widać po kilkudziesięciu nie odebranych połączeniach, próbowała się do mnie dodzwonić i najwidoczniej na świecie udałam się na odpoczynek. O tak, mi też się należy. Wszystko szło godnie z planem, który coraz szybszymi krokami powoli się uaktywniał. Zadania, które miałam, były proste, ale jedno z nich mogło naprawdę okazać się trudne do wykonania. Myślałam mianowicie o ...

*Oczami Ally*


    Ocknęłam się, ponieważ odczułam głębokie ukucie w nodze. Na moje nieszczęście musiałam nakuć się na ostry drut. Bolało jak cholera, potwornie bym rzekła. Głowa mnie strasznie bolała. Dym powoli opadał, a z całego tego zamieszania nic nie zostało. Nie mam zielonego pojęcia, czy ktoś to widział, ale nadal miałam złe obawy, co do tego całego zdarzenia. Podniosłam się z ziemi, ale tylko do połowy. Nie byłam w stanie wstać, bo uciążliwy ból mi na to zabraniał. Źle to wygląda. - pomyślałam. Krew się sączyła,a rana coraz bardzoej zakażała. Powoli świadomość całej tej sytuacji docierała do mojego umysłu. Zerknęłam na przyjaciół. Ruszali się, co oznaczało, że byli cali i zdrowi. Odetchnęłam z ulgą.
- Hej, Żyjecie. - wydusiłam z siebie. - Nic wam nie jest? zapytałam z troską w głosie. Najważniejsze teraz było to, by byli cali i zdrowi.
- Ally. - zaczął Austin.
- W porządku. - odparła, widząc, że i tak z siebie blondyn już więcej nie wydusi moja czarnowłosa przyjaciółka. - Z nami dobrze, ale z tobą chyba nie najlepiej. - spojrzała na moją nogę.
- Lecę po apteczkę. - oznajmił już z powagą Austin. Musiał odzyskać świadomość tego, co się z nami dzieje. Samochód na szczęście uniknął zniszczenia, bo został zaparkowany za budynkiem znajdującym się nie opodal, co w tym przypadku ochroniło go. To dobrze. Przynajmniej będziemy mieli jak wrócić. Po chwili chłopak wrócił. Trish uważnie przyglądnęła się mojej ranie, po czym dokładnie ją odkaziła i zabandażowała.
    - Dobrze się czujesz. - zapytał czule mnie obejmując i całując w policzek, Austin.
-Dobrze. - odpowiedziałam mile zaskoczona na jego gest.
-Chodźcie gołąbeczki. Ruszajmy dalej. - oznajmiła Trish i już po chwili znalazła się koło mnie, podpierając mnie z jednej strony, bym nie upadła. Powoli ruszyliśmy do samochodu. Chcieliśmy już wejść do środka, lecz nagle znikąd pojawiło się kilka radiowozów policji!

******************************************
Długo się nie pojawiał, dlatego postanowiłam się napisać go takiego długiego. Mam nadzieję, że się podoba. Starałam się unikać powtórzeń. Błędów też zbytnio powinno nie być.

To był rozdział taki podsumowujący poprzedni, dlatego się nic tu nie dzieję. Kolejny będzie bardziej rozkręcony. Pojawi się niedługo. Bądźcie cierpliwi.

Proszę o komentarze i opinie na temat nie tylko rozdziału, czy opowiadania. Możecie też wyrażać swoje zdanie co do wyglądy czy stron tutaj się znajdujących. Przyznam się, że pracuję nad kolejną.

To wszystko na dzisiaj. Jeszcze raz proszę o komentarze. Na koniec pioseneczka:



Do napisania!


~~Crystal~~

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz