~Co nowego w nexcie? Pewnie wiedzieć chcecie? Tu macie taką małą zapowiedź!

Na razie w przygotowaniu!

To wszystko już w kolejnym rozdziale

~~ Crystal ~~

A to w nadchodzących rozdziałach!

Ally zabije człowieka!
Austin dozna szoku pod koniec 2 sezonu!
Kris uwodzi i pójdzie do łóżka z Carlosem!
Jess spowoduje straszny wypadek!
Córka Ally i Austina niekoniecznie zostanie uwolniona!
W którymś rozdziale dużą rolę odegra wilk!
Niektóre wątki bohaterów będą miały na prawdę mroczną przeszłość!

~~Crystal~~


wtorek, 10 lutego 2015

Odkrycie & Początek misji

Patrzyłyśmy się na blondyna takim wzrokiem, jakbyśmy wpatrywały się w martwy punkt. Po prostu stanęłyśmy. Masakra, a to co powiedział, to hmm... mogłyśmy się domyślić.
- No to może wreszcie nam to wytłumaczysz? - zapytała już znudzona czekaniem Trish.
- Czekaj chwilę, muszę pozbierać, myśli do kupy. - na jego słowa gwałtownie się zaśmiałam. - Co? - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Nic, tylko powiedziałeś "kupa". - ponownie parsknęłam śmiechem. Widziałam, że moi towarzysze przeczą głowami ze dziwienia. - Dobra mów. - ogarnęłam się. Wzruszył głową, po czym zaczął nawijać.
- Cały czas niby to nic się nie przejmujemy, że jest luz i w ogóle, ale jakby tak się zastanowić to my na razie przegrywamy i to strasznie.
- Co masz na myśli? - wtrąciła się Trish.
- To, że sobie tu od kilku dni przebywamy i ani razu nie sprawdziliśmy, czy ktoś nas szpieguje. Odkąd się tu pojawiliśmy, jesteśmy na pewno obserwowani. Każdy nasz ruch, gest itd. może być bacznie przez kogoś obserwowany. Pamiętajmy, że nie zadarliśmy z jakimś tam przestępcą, tylko z szefem tutejszej mafii.
- Pozwól, że się wtrącę, ale skąd wiesz, że tutejszej. Przecież ten typ tak samo może być określany w innym rejonie, więc pewności co do tego nie mamy. - zauważyłam.
- Jeżeli będziesz się skupiać na takich pierdołach, to daleko nie zajedziemy. - zgasiła mnie Trish, by po chwili ponownie wsłuchiwać się w słowa Austina. - Mów dalej. - ponaglała go. Spojrzał na nią, po czym cicho zachichotał pod nosem.
- Powinniśmy być czujni, tak jak nam mówili. Jestem pewien, że szpieg jest gdzieś w pobliżu i wkrótce się ujawni, dlatego musimy ustalić co w takiej sytuacji robić. A teraz jeszcze pozwólcie, ale muszę powiedzieć coś, co nie daje mi spokoju.
- Co takiego? - spytałam.
- Wiecie, wydaje mi się, że to, że tu jesteśmy to nie przypadek ani zbieg okoliczności. Ktoś celowo nas tu ściągnął, wcześniej naprowadzał, jakby chciał nami pokierować. - powiedział
- To ma sens. - zauważyła Trish. - Ta kartka, którą wtedy znaleźliśmy... - mówiła zastanawiając się. - Myślicie, że też była podstawiona? - spytała patrząc się na nas.
- Chyba tak. - przyznał Austin.
- Jeżeli to, co mówicie się zgadza to szpiegiem może być... Jessie. - ostatnie słowo było trochę dziwne. Kto by się spodziewał, że nasza ruda znajoma tak z nami pogrywa.
- Ale to oznacza, że współpracuje z tymi bandziorami. - zauważył blondyn. Na chwilę przystaliśmy. Wymieniliśmy się wzrokiem. Nie mogliśmy uwierzyć, że osoba, którą uważaliśmy za przyjaciółkę mogła się okazać tak fałszywą, podłą i bez serca osobą.
- Żałuje, że ją z nami zapoznałam. To moja wina. - zasmuciła się czarnowłosa.
- Trish, jak możesz tak mówić. - podeszłam do niej, by ją przytulić, wesprzeć, dodać otuchy po prostu. - Nikt z nas nie wiedział, co tak na prawdę w niej drzemało, więc skąd mogliśmy wiedzieć, że tak perfidnie nas oszuka. - powiedziałam i jeszcze raz mocno przytuliłam przyjaciółkę. Odwzajemniła uścisk. Chyba już jej przeszło.
- Cóż, było minęło. Nie ma co "płakać nad rozlaną szklanką mleka". - oznajmił po krótkiej chwili Austin. - Teraz zajmijmy się tym, czym zająć się powinniśmy. Chodźcie do knajpy. Tam coś przekąsimy i przy okazji obgadamy parę szczegółów, a później pozostanie nam już tylko czekać na to, aż nasi specjaliści się pojawią. - tymi słowami poprawił mi i mam nadzieję, że także Trish, nastrój. Chwilkę jeszcze przeczekaliśmy, by pozwolić wziąć się w garść czarnowłosej, po czym udaliśmy się w wyznaczone miejsce.
 
*Oczami Jessie*

- Że co? - ironii w tym zdaniu nie było końca. - Jak oni śmią mnie tak oskarżać. Myślą, że sama tego chce, że mi z tym dobrze. - chyba nie trzeba pisać, że takie szyderstwo w moim przypadku mogło się wydać ciut niestosowne. Byłam przecież kulturalną osobą, więc jak tu mnie tak obwiniać. - Zaraz tupnę nogą w ziemię ze złości, ale przecież nie będę się gniewać. Spokojnie. - zachichotałam ze swojej głupiej wypowiedzi. Mogę się pochwalić tylko tym, że prawie wykonałam swoją misję. Wiedzą, że to ja, więc pewnie na mój widok zrobią to, czego od nich oczekuje. Muszę się jednak pospieszyć, by ci z policji mnie nie wyprzedzili. Dam im czas na posiłek. W końcu co to za bieganie z pustym żołądkiem, a jak mówimy o strawie to zgłodniałam. Idę coś wszamać, a tymi ciołkami zajmę się później. - Tylko, żeby mi kasy starczyło. Jako płatna tajna, urocza, agentka nie zarabiam zbyt wiele. - i znowu ta ironia. Błagam, ile jej można używać. I tak o to z dziwnymi myślami udałam się w poszukiwaniu, oczywiście, że luksusowej, restauracji.
 
*Oczami Kris*

"Służba nie wróżba, obowiązki wzywają" - takim to chyba mottem mogłabym kierować się podczas nadchodzącej akcji. Już szykowałam się do "dopięcia wszystkiego na ostatni guzik", gdy nagle nie oczekiwanie dostałam sms. Był od tej frajerki, Jessie. Otworzyłam wiadomość, w której zawarte były następujące słowa:
Musisz ich jeszcze zatrzymać. Nie mam ich jeszcze w garści, więc przedłużaj wasz przyjazd, najlepiej jak najdłużej. A przy okazji, mogłabyś przemycić dla mnie ze Stanów moje ulubione kosmetyki Royal Girl. Byłabym ci niezmiernie wdzięczna. Tu mają tylko jakieś tanie i badziewne gówna, a wiesz, że używam tylko porządnych rzeczy, dlatego zrób to!
- I to ma być krótka informacja. Nie mam pojęcia co ona chciała mi tu uświadomić. Fakt, że sobie nie radzi, zresztą jak zwykle, czy też to, że potrzebuje perfum. - zastanawiałam się nie kryjąc przy tym śmiechu. - Jeżeli coś jej przywiozę, to będzie to już szybciej patelnia, by puknęła się w głowę, niż to czego sobie życzy. - skończyłam i spojrzałam w stronę łazienki. Nagle zrobiło mi się tak słabo, ale nie w negatywnym sensie. Pobiegłam w tamtą stronę i chwyciłam swoje ukochane kosmetyki. - Ah, dobrze że was mam. - wtuliłam się w nie, po czym schowałam do torby. - No to mam już wszystko. Mogę już wyruszać. - no i ruszyłam, by po chwili stanąć. - A czy przypadkiem nie miałam czegoś uczynić. - zadumałam się. - A no tak... nie, nie przypomnę sobie. - chwyciłam ponownie za walizkę i udałam się na zewnątrz, gdzie była zbiórka.
Po dotarciu na miejsce zauważyłam krzątających się ludzi to w lewo to w prawo. - Nie mogą ustać w miejscu? Co, może mają owsiki w dupach. - aż chciałam to powiedzieć na głos, ale jednak zrezygnowałam z tego pomysłu. lepiej nie narobić sobie złej opinii.
- Jesteś wreszcie. - usłyszałam dobiegający głos zza moich pleców. - Myślałem, że już nigdy nie wyjdziesz. - odwróciłam się i ujrzałam Carla. Jakby co, to rozpoznałam go po głosie, ale to tak na marginesie.
- Musiałam się przygotować? - patrzyłam na niego z powagą. Zrobił tzw. "brewki", po czym się zaśmiał.
- Za chwilę ruszamy, samolot już gotowy. Jeżeli wszystko sprawnie pójdzie to pojawimy się na miejscu już za kilka godzin. mam nadzieję, że będzie to spokojny i miły lot bez żadnych ewentualnych problemów. - spojrzał na mnie takim wzrokiem jakby coś podejrzewał, czegoś się domyślał. Hmm, o co mu może chodzić?
Już więcej nie roztrząsając tego faktu weszliśmy na pokład samolotu, by po chwili ruszyć do Włoch.
- A oprócz nas, ktoś tam jeszcze będzie? - spytałam Carla zajmując wybrane przez siebie miejsce.
- Tak. Będzie tam agencja, z którą prowadzimy te sprawę. To dobrzy i oddani swej pracy ludzie, więc będą ogromnym wsparciem, a co? - zapytał teraz to on, chcąc pewnie usłyszeć odpowiedź. no to ją usłyszy.
- A nic, tylko zastanawiałam się, czy nasza grupa poradzi sobie z jego, ale teraz jak mi powiedziałeś, że mamy wsparcie, to jestem przekonana, że nam się uda. - ciepło się do niego uśmiechnęłam. - Wybacz mi, ale muszę się udać do toalety. Wiesz, trzeba przypudrować nosek. - uśmiechnęłam się i poszłam do WC. Weszłam, zamknęłam drzwi, zorientowałam się, czy nikt, aby przypadkiem nie podsłuchuje, po czym wyciągnęłam telefon, by zdać raport Live-ropowi. Odświeżając monitor ujrzałam niewyłączoną wcześniej prze zemnie wiadomość od Jess.
- Oh, kiepsko to widzę. - tymi słowami chyba dałam do myślenia, że coś zawaliłam. Kompletnie zapomniałam o jej prośbie i nie chodzi o jej perfumki, tylko o tą pierwszą część. - No nic. Najwyżej potrąci mi z pensji jak się o tym dowie, a po za tym my, może, byśmy na czas się nie zjawili, a tamci. Tamci na pewno dotarliby i co wtedy. Do kogo by miała pretensje. Na pewno nie do mnie. I co ja się nią tak przejmuje, niech spieprza, to rudej problem, nie mój. ja mam swoje zadania i swoje problemy. - i tak zakończyłam. Po chwili wybrałam numer i zadzwoniłam. - No odbierz ten telefon do cholery? - i na co mi te słowa, przecież i tak nie odbierał, a ja? Muszę teraz pisać sms, jakbym nie miała czego innego do roboty. Ciężko westchnęłam, po czym napisałam wiadomość, w której zawarłam następujące słowa:
Jesteśmy w drodze. Dowiedziałam się, że będzie nas więcej. Nasza agencja pracuje z jakąś inną, więc może być ostro. Jakby co, to mają dobry sprzęt, więc musimy uważać. Niestety nie wiem gdzie jest schowany, więc go nie zniszczę. To tyle. Czekam na dalsze polecenia. Kris.
- No, piękna informacja. - chyba przerzucę się na sms. Fajna zabawa tak paluszkami klikać w ekran. Ale wracając na ziemię, niech jak najszybciej odpisze, bo nie będę czekać. A teraz już wracam, bo pewnie zaczną się niepokoić, gdzież to ja zniknęłam.
Wyszłam z toalety. Myliłam się, nikt nie zwrócił na mnie uwagi. I pomyśleć, że byłam tu jedyną ładną osobę, oczywiście w płci żeńskiej.
 
*Oczami Ally*

Właśnie skończyliśmy spożywać posiłek. Po obgadaniu szczegółów, nic żeśmy tak na prawdę sensownego nie ustaliliśmy. Tylko to co zwykle. Wyszliśmy na zewnątrz. Już chcieliśmy skierować się w stronę samochodu, gdy nagle ujrzeliśmy znajomą nam osobę...

 
***
Dobra, koniec. Nie chcę mi się już więcej dzisiaj pisać. Myślę, że na tym etapie sami musicie pogłówkować, kogo oni zobaczyli, no kogo, pomyślcie?
A co do rozdziału, to może być. Pojawiło się parę fajnych anegdotek no i ciekawe słownictwo sprawia, że ten rozdział zaliczam do udanych.
Przepraszam, że wczoraj nic nie dodałam, ale nie miałam po prostu na to czasu, dlatego rozdział z opóźnieniem. mam nadzieję, że zrozumiecie.
Czekam na komy.
Kolejny rozdział jutro lub, jeżeli nie znajdę czasu, pojutrze.
Na koniec piosenka:
 
One Republic - Counting Stars
 

~~Crystal~~


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz