~Co nowego w nexcie? Pewnie wiedzieć chcecie? Tu macie taką małą zapowiedź!

Na razie w przygotowaniu!

To wszystko już w kolejnym rozdziale

~~ Crystal ~~

A to w nadchodzących rozdziałach!

Ally zabije człowieka!
Austin dozna szoku pod koniec 2 sezonu!
Kris uwodzi i pójdzie do łóżka z Carlosem!
Jess spowoduje straszny wypadek!
Córka Ally i Austina niekoniecznie zostanie uwolniona!
W którymś rozdziale dużą rolę odegra wilk!
Niektóre wątki bohaterów będą miały na prawdę mroczną przeszłość!

~~Crystal~~


środa, 4 lutego 2015

Zwiad & Odważny krok

*Oczami Ally*
- No dobra, to co zaczynamy? - spytałam spoglądając w ich twarze.
- Tak. - odpowiedziała ocierając oczy Trish.
- Zawsze z tobą skarbie. - powiedział Austin, na którego słowa się uśmiechnęłam. Po chwili wzięliśmy rzeczy, spakowaliśmy się i ruszyliśmy na poszukiwania. Na razie sami, później jak już się coś zorientujemy, to damy im znać. Taki w zasadzie był nasz pomysł, innego nie było, dziwne nie?
Szliśmy mijając to domy, to stragany, to domy, to stragany i tak w kółko. Może czasami trafiała się tam jakaś rezydencja, sklep, czy knajpa, ale po za tym tutaj w centrum o tej porze roku nic się nie działo. Z tego wniosku skierowaliśmy się nad morze. Skoro ten gość był, aż tak "sławny", to musiał mieć przecież dom, co ja gadam, wille w jakiś super miejscu.
- Może się rozdzielmy. - zaproponował Austin. - Szybciej coś znajdziemy, a tak włócząc się w trójkę mamy niewielką szansę, by coś odkryć.
- Chyba muszę się z tobą zgodzić. - odparłam na jego słowa. - Pójdę w prawo, ty idź w lewo, a Trish niech spróbuje się dowiedzieć czegoś o tym morzu. Konkretnie chodzi o to, czy gdzieś tu w pobliżu znajduje się jakaś wysepka, gdzie jakąś sekretną kryjówkę można byłoby mieć, ok?
- Ok.- odpowiedzieli zadowoleni z pomysłu. Zapewne ucieszyła się czarnowłosa, która nadzwyczaj okazale, eksponowała swoją niechęć z drogi i jak najbardziej chęć do odpoczynku.
Po kilku godzinach spotkaliśmy się na plaży, by zdać raport ze obeznania w terenie.
- I jak? Znaleźliście coś? U mnie kicha, nic. Jedyne co widziałam, to gość latający goło po plaży, śpiewający piosenkę o miłości. - na te słowa zalała nas "fala obrzydzenia".
- To musiało być straszne. - zareagowała odruchowo Trish.
- I było. Uwierz mi. - jeszcze raz mnie wstrząsnęło. - Ale nie ważne, przejdźmy do was. - spojrzałam na nich. Po minie Austina widać było, że nie ma dobrych wieści.
- Za to ja mam newsa. - oznajmiła szczęśliwa Trish. - Znalazłam 100 dolarów na plaży. - pokazała nam wygnieciony i brudny od mokrego piachu banknot.
- To mają być te świetne wieści? - zapytał Austin.
- Tak. - odparła. - Dla mnie są świetne. Mogłam się spodziewać, że was nie ucieszą, więc przygotowałam sobie jeszcze jedną informacje. Otóż dowiedziałam się, że tutaj nie daleko leży nieduża wysepka, dosyć dobrze zagospodarowana. Jest to teren prywatny, więc nie mamy transportu, by się tam dostać. Chyba, że masz zgodę właściciela, ale my jej nie mamy. - ostatnie słowa wypowiedziała nadzwyczaj szybko.
- No i co teraz? - spytałam.
- Idźmy wg planu. Skontaktujmy się zarówno z Mike'm, jak i Carlem, by przekazać im wieści. - oznajmił. - Potem pozostanie nam już tylko czekać.
- Ok, ale z tym czekaniem, to się, aż tak nie rozpędzaj. Nie będę przecież cały ten czas bezczynnie stać, czy siedzieć, czy leżeć. - spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. - Nie ważne. Zróbmy jak chcecie. - wydukałam i poszłam w stronę samochodu. Tuż za mną ruszyli moi towarzysze.
*Oczami Jessie*
Widzę, że znaleźli już tę jego beznadziejną kryjówkę. Gdyby mi pozwolił, to nazwałabym to miejsce "Skrytką Głąba", ale już bez tego rumoru. Teraz tylko poczekam na telefon od yeti i możemy zaczynać. Jakby co, to tak nazywam tego łysego palanta, co tu z nami ma pracować. A jak o nim mowa, to właśnie go zobaczyłam. Nie chcę mi się z nim gadać, no ale trudno, muszę.
- Tutaj jesteś. Wszędzie cię szukałem. - zagadał. Jaki dziwak.
- Nie wydaje mi się, że byliśmy umówieni. - odparłam i już chciałam odejść, ale niestety, ten gbur złapał mnie za rękę.
- Poczekaj. Mamy kilka rzeczy do ustalenia. - zachęcił mnie do pozostania.
- Taa? Zamieniam się w słuch. - dodałam po krótkiej chwili.
- Powiem krótko. Na miejscu wszystko już jest przygotowane. Plan idzie pełną parą. Twoim prostym zadaniem jest tylko naprowadzenie ich na to miejsce, jak najszybsze z resztą. Jest tylko jedno ale? Masz to zrobić przed pojawieniem się tu tych glin. Rozumiemy się. - kiwnęłam twierdząco głową. - Później udaj się w to miejsce. - podał mi kartkę, na której nabazgrał jakiś napis. - Tam dowiesz się co dalej. - wypowiedział te ostatnie słowa i zniknął. Normalnie jak jakaś zjawa. Wstrząsnęło mnie lekko. - Jak on może spojrzeć w lustro? - pomyślałam. - Widzieliście jak był ubrany? Jak menel po prostu. Mógłby włożyć trochę pieniędzy w szczoteczkę i pastę do zębów. Inaczej nie widzę go kolejny raz ze mną. - powiedziałam sama do siebie i odeszłam obmyślając plan, jak przenieść ich... tam.
*Oczami Carla*
Siedząc w swym gabinecie cały czas myślałam o Kris. Bardzo chciałbym, żeby ta nasza relacja była taka prosta. Ja, ja czułem, że ona kłamała, że nie powiedziała tego, co mówiło jej serce, tylko to, co rozkazał rozum. Gdyby takie łatwe było okazywanie swoich uczuć, to może już przeszlibyśmy ten trudny etap, ale? Ja chcę, ona nie chce. Może i zrobiliśmy źle, ale tak dyktowało nam wtedy serce, a z miłością nie można walczyć, nie.
Głowa już mnie bolała, bo nie mogłem udźwignąć ostatnio bardzo dużego natłoku myśli. Jakby te relacja nie miała dla mnie znaczenia, to moje życie byłoby takie samo jak wcześniej? Jednak myśl o kolejnych chwilach z blondynką powodowała, że wariowałam i nic się z tym nie dało zrobić.
- Muszę się pozbierać. Muszę być silny. - powtarzałem sobie. Owszem, trzeba walczyć o swoje uczucia, ale jest jakaś granica? Dlaczego zawsze jest tak, że ktoś kogoś polubi, a ta druga osoba mu tego nie odwzajemni. Dlaczego? Czuję się zupełnie jak w jakimś filmie. Tylko to są realia, a nie "Romeo i Julia". może my też będziemy mieli taką historię, pomijając oczywiście tak kilka istotnych faktów.
Chwilę tak jeszcze główkując, postanowiłem. Postanowiłem, że gdy tylko zobaczę Kris, powiem jej co czuje. Inaczej podczas nadchodzącej akcji, będę w rozsypce. A myśl, która będzie chodzić mi po głowie, to fakt, że stchórzyłam i nie potrafiłam pokazać tego co czuję kobiecie, która na to zasłużyła.
Z przemyśleń wyrwał mnie telefon. Dzwoniła Ally, zapewne z nowymi informacjami.
- No i jak tam. Coś nowego? - spytałem.
- A żebyś wiedział, że tak. Udało nam się odkryć miejsce dokładnego przebywania w tej chwili Live-ropa.
- Tak, to świetnie. Gdzie to jest?
- Na takiej wysepce niedaleko Sycylii. Niestety, ale my nie mamy transportu, ponieważ jest to teren prywatny, by się tam dostać.
- Spokojnie. Nie martwcie się. I tak odwaliliście już za nas najcięższą robotę. Naszym obowiązkiem było zrobienie tego, co wy już osiągnęliście więc możecie być z siebie dumni.
- Dzięki za te słowa. Jaki plan?
- Szybko przechodzisz do konkretów? - cicho się zaśmiałem.
- Bo tu nie ma czasu na pierdoły. Wiesz ile czasu myślę o tym, czy Lula jeszcze tam jest? Czy nic jej nie zrobili? I wiele innych pytań. - zaczęła cicho szlochać. - Może i wyglądam na twardą kobietę, ale w głębi jestem krucha i z każdym dniem popadam w coraz to większe  zmartwienia. Dlatego tak szybko potrzebujemy począć jakieś nowe działania. - wydusiła z siebie ocierając łzy.
- Ok. - odparłem. - Ally nie płacz. Będzie dobrze. Za chwilę do was ruszamy, a wy się jeszcze przez jakiś czas przygotowujcie. I nie myślcie źle, bo to nikomu nie pomoże.
- Ok. - słychać było w jej głosie poprawę humoru.
- Już ci weselej?
- Tak. Jeszcze raz dzięki.
- Nie ma za co mi dziękować. Jeszcze nic nie zrobiłem. Dla mnie największym zaszczytem będzie sprowadzenie waszej córki do domu. - powiedziałem i już chciałem kończyć, gdy nagle przypomniała mi się jedna ważna rzecz. - A Ally, bo zapomniałbym. uważajcie na siebie. Może nie jest to prawdą, ale boję się, że Live-ropa ma szpiegów, którzy was bacznie obserwują. To oznacz, że może już wiedzieć o was. Dlatego najrozsądniej będzie, gdy nie dacie się sprowokować i "grzecznie" na mnie tam poczekacie. Dasz mi słowo, że nie podejmiecie żadnych pochopnych decyzji i nie dacie się zmanipulować? - zapytałem, ponieważ lekko obawiałem się, tego, co powiedziałem. Oby to były tylko przypuszczenia, oby.
- Tak, daję ci moje, to znaczy nasze słowo. Poczekamy, ale bądźcie jak najszybciej ok.
- Ok. - ucieszyłem się mimo to, że nie było mi do śmiechu.
- Aha, jeżeli nie będzie to dla ciebie problemem, to mógłbyś się skontaktować z Mike'm i opowiedzieć mu o tym. My jesteśmy już zmęczeni i wolelibyśmy odpocząć, a mi nie chcę się przechodzić przez kolejną rozmowę. zrobiłbyś to dla mnie? - zapytała z nadzieją w głosie.
- Oczywiście. To do zobaczenia. Lecę teraz przekazać dobre wieści mojej ekipie. Pa.
- Pa. - zakończyłem rozmowę, przetarłem dłonią czoło i ruszyłem w stronę zgromadzenia, pamiętając o prośbie szatynki.
*Oczami Ally*
- I jak? Wszystko załatwione? - spytała widząc mnie Trish.
- Tak. Niedługo tu będą. Na prośbę też się zgodził, jeśli chcecie wiedzieć. - odparłam ziewając.
- A mamy coś robić? - tym razem pytanie zadał Austin.
- Nie. Powiedział, byśmy czekali. Aha, wspomniał też byśmy byli ostrożni i nie podejmowali żadnych podobnych decyzji.
- Cały Carl. Zawsze od kiedy pamiętam, taki był i chyba się nie zmieni. - powiedziała Trish. - No dobra. Wiem, że już jesteście zmęczeni, ale muszę wam zadać to pytanie: Czy myślicie, że ktoś nas obserwuje, że czai się gdzieś za rogiem i po prostu szpieguje nas?
- W sumie to wykluczyć tej opcji nie możemy. pamiętajcie, że to miejsce tego bandziora, więc możesz mieć rację, mówiąc tak. - odparł jej Austin. - Poczekajcie chwilę. - dodał po chwili. - Tak, zaczynam już wszystko rozumieć.
- Co rozumieć? - zapytała Trish
- Właśnie, mów. - ponaglałam prośbę. W tej chwili blondyn na nas spojrzał, jakby pytał: na prawdę nie wiecie? Nastała chwila ciszy, aż Austin się odezwał...
***
Dawno już tak nie kończyłam. Taki ciekawość, co Austin mógł sobie uświadomić. pewnie będziecie główkować, ale odpowiedź to po prostu poprzednie rozdziały i tyle.
Pisałam ten rozdział z lekką trudnością, ponieważ po dzisiejszym dniu wszystko mnie boli, ale obiecałam, że będzie, wię się pojawił. Z kolejnym zobaczymy. Na razie nie widać zbyt dużo komentarzy, więc śpieszyć się nie muszę. po za tym pracują nad nową stroną na tego bloga, konkursem i wieloma innymi rzeczami, więc na pisanie będę miała niewiele czasu, ale... postaram się coś jak najszybciej dodać Miłego dnia!!!

Sia - Chandelier


~~Crystal~~

2 komentarze:

  1. Heya! Obiecałam, to jestem. Swoją drogą, zajrzyj na mojego bloga, jest tam taka mała niespodzianka :D
    Ale okey, rozdziały. Zmieniły się, z pewnością. W niektórych momentach naprawdę idzie wyczuć tę ironię jaka dodałaś. Widziałam to szczególnie przy Jessie, ale ona zawsze była jakaś dziwna i nie przepadałam za jej postacią, nigdy. Więc jeśli czasem wygląda na schizofreniczkę czy jakaś osobę psychiczną to mnie to nie przeszkadza. Wydaję mi się ogółem, że ona ma jakieś zaburzenia, ale ja się w końcu dowiem jak jest. Bo nawet Crystal, fanka tajemnic, musi czasem powiedzieć prawdę, Ha!
    O, jaka cudowna końcówka, taka, która daje milion myśli, a i tak w większości i tak nas zaskoczysz. Bo taka jest Crystal, tak.
    Wybacz, że tak krótko, ale...*zostawmy wyjaśnienia na bok, są nieważne*
    Pozdrawiam Cię gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje.
    Na twego bloga na pewno zajrzę.
    A co do tej fani tajemnic, to zapomniałaś dodać, że i dramatu.
    Ale to tak na marginesie.
    ~~Crystal~~

    OdpowiedzUsuń